Dzisiaj jest 15 sierpnia. Prawie wszyscy biegają z bukiecikami zrobionymi z kwiatów, ziół i traw. Widok tych roślin, przywołał we mnie wspomnienie pewnego zdarzenia: Jechałam autobusem. Usiadłam sobie z przodu na tzw. "czwórce". Na jednym z przystanków w jakiejś wiosce wsiadła kobieta z naręczem różnych kwiatów z ogrodu. Były przepiękne. Usiadła naprzeciwko mnie. Byłam nimi zachwycona i powiedziałam jej, że są prześliczne. Nieoczekiwanie, bez cienia wahania, czy namysłu, z radością i prostotą, oddzieliła sporą wiąchę tych kwiatów i podając mi je powiedziała:" a masz pani, trzymaj pani!" Byłam wniebowzięta i szczęśliwa. Opowiedziałam później o całym zdarzeniu pewnej osobie, w jaki spontaniczny i szczery sposób zostałam obdarowana. W odpowiedzi usłyszałam:" Weź przestań! Ta kobieta bała się, że te kwiaty zwiędną od tych twoich zachwytów zanim dowiezie je do celu. Wolała ci trochę dać" Tutaj zaczęła się opowieść o osobistych doświadczeniach tej osoby i sytuacjach, gdy inni zachwycili się czymś , co ona miała - rzeczy te jakimś trafem - szybko psuły się, gubiły lub w inny sposób niszczały. Byłam wówczas młoda, wrażliwa i mało odporna na tego typu argumentację - poczułam jak uchodzi ze mnie powietrze. Zamordowała we mnie wtedy radość i wdzięczność. Na szczęście na krótki czas. Nie chciałam myśleć jak tamta osoba i do dziś wierzę a raczej wiem, że ta pani z autobusu dała mi kwiaty bezinteresownie, że obdarowanie mnie sprawiło jej taką samą radość jaką ja odczułam.
niedziela, 15 sierpnia 2021
Opowiastka o kwiatach, o ludzkiej życzliwości, wdzięczności i mordowaniu czyjejś radości.
Subskrybuj:
Posty (Atom)