Było to w czasach, gdy postanowiłam spróbować wyjść do ludzi z moimi pracami - wiele lat temu. Odbywało się wówczas Święto Twierdzy Kłodzkiej. Miałam stoisko na kłodzkim Rynku. Sprzedawałam swoje maskotki, biżuterię i inne prace. Dobrze mi szło. W pewnym momencie przyszła para młodych ludzi z dzieckiem - kupili misia i odeszli ale zatrzymali się nieopodal i mogłam słyszeć ich rozmowę: "Popatrz, jakie fajne są te maskotki - mówi ona - i jakie mają powodzenie. Pewnie ta kobieta ( to o mnie) dobrze na tym zarabia." A jej partner na to: " Co się dziwisz - ma fach w ręku." To było dla mnie jak objawienie ! "Ma fach w ręku" - nigdy dotąd wówczas tak o sobie nie myślałam. Uważałam się za amatorkę, pasjonatkę, hobbystkę. Jakiego mi to dało kopa do działania! Do dzisiaj jestem wdzięczna temu młodemu człowiekowi za jego słowa. Nigdy nie wiadomo, kto, kiedy i w jaki sposób ma wpływ na nasze życie.
piątek, 28 maja 2021
Historyjka o dziewiarce
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń